BARAŻE O WEJŚCIE DO III LIGI:
UNIA - CRACOVIA II 1:1/1:0/; bramki: K. Ostrowski /9 min./, wyrównał w 88 min. Tomas Vestenicky z rzutu wolnego /po faulu Ł. Popieli/.
SKŁAD UNII: Lisak - Malisz, Zając, Węgrzyn - Adamski (89 min. Tyrka), Orlik (78 min.Abovyan), Ostrowski (26 min. Nowak), Nytko (71 min.Oszust) - Biały, Popiela, Wardzała (80 min. Miłkowski).
W Cracovii m.in. Adam Wilk, Michał Rakoczy, Sebastian Strózik, czy Tomasz Vestenicky.
SZCZĘŚCIE BYŁO BLISKO: po wpisie Jaskóły w zasadzie mógłbym zakończyć wpis na tym podtytule, ale tak chyba nie wypada, więc jednak coś dodam
DOCENIĆ TRUD - ODSŁONA PIERWSZA - tak, Unia od strony wolicjonalnej mogła zadowolić najbardziej wybredne gusta. Także mogła je zadowolić od strony czysto sportowej, głównie w pierwszej, bardzo dobrej połowie. Unia wówczas dominowała, chyba jednak nieco zaskoczona rezerwowo - ekstraklasowa Cracovia grała poniżej swoich możliwości. Zachowanie piłkarzy tuż przed wypracowaniem pozycji Ostrowskiemu, palce lizać. Podobała mi się organizacja gry /także głównie w I połowie/i skupienie, i determinacja /to już w przekroju całego meczu/ . Trening mentalny dał owoce, więc specjalista od niego powinien być przed rewanżem cały czas przy piłkarzach. Wręcz nie powinien wychodzić z ich łóżek - może tu trochę przesadziłem, ale tylko trochę. Pochwały tym bardziej uzasadnione, że Unia zagrała bardzo poważnie osłabiona, no i jeszcze ta kontuzja dobrze dysponowanego Ostrowskiego;
DOCENIĆ TRUD - ODSŁONA DRUGA - docenić należy także wysiłek intelektualny MZPN, który zaowocował wyznaczeniem terminów baraży w lipcu. Ten trud także przyniósł wymierne, obiektywne skutki /obiektywne, więc nie twierdzę, że zamierzone i celowe/. O ile się bowiem nie mylę, to brak na murawie jednego z kluczowych graczy Unii Vorobei, był właśnie wprost obiektywną konsekwencją decyzji MZPN. Ten brak był bardzo widoczny. A skoro jestem przy MZPN, to z coraz większym zainteresowaniem czekam na kolejne felietony Pana Prezesa, w których tak pryncypialnie biczuje nie podobające się Mu sytuacje w rodzimym sporcie. Tak, Panie Prezesie, niech Pan biczuje, ile wlezie !!!. Osobiście uwielbiam czytać myśli pryncypialnych Prezesów. No i to wielce pouczające skonfrontować te przemyślenia Pana Prezesa z własnymi przemyśleniami. A na koniec tak sobie przemyślałem, że tu musi nastąpić małe sprostowanie: zamiast "z coraz większym zainteresowaniem czekam...", powinno być: "z wypiekami na policzkach czekam ...". To bardziej oddaje nastrój oczekiwania... I z drżeniem serca... No, teraz to już chyba wreszcie oddałem sedno sprawy.
JESZCZE WSZYSTKO MOŻE SIĘ ZDARZYĆ: nic nie zostało przesądzone, więc oprócz zasłużonych pochwał, zwrócę uwagę na niektóre gorzej wypadające elementy gry, bo mogą one zaważyć na końcowym rezultacie.
1/-zwłaszcza w drugiej połowie /ale też w środkowej fazie I połowy/, robiła się nam dziura w pomocy. Tak, jakby tam zanikała moc. I tak jakby nie było łączności pomiędzy tą linią, a atakiem. Moim zdaniem to rodziło dwojakiego rodzaju negatywne skutki: a/ obrona była zanadto obciążana i "spłaszczana" przez rywala; przy okazji - obrona w tym ustawieniu mile zaskoczyła, choć trzeba przyznać, że kilka razy szczęście nam dopisało; b/napastnicy /czytaj: Ł.Popiela/ miał za plecami próżnię, nie miał z kim za bardzo pograć i dostawał za mało podań;
2/- na miejscu Trenera przyglądnąłbym się pozycji Nytki /lewa flanka/. Uważam, że zwłaszcza w I połowie nieco spóźniał się z asekuracją Węgrzyna, nie zawsze dobrze się ustawiał i nieco zawodziła tu precyzja. Dla mnie było to o tyle istotne, że w I połowie goście właśnie po ich prawej stronie organizowali szczególnie groźne ataki;
3/-kiedy przy piłce jest Rakoczy, trzeba zwracać szczególną uwagę na zachowania Strózika i Vestenickiego, ponieważ to ich najczęściej "rozprowadza";
4/-bramka dla Cracovii II była moim zdaniem niestety, ale częściowym pokłosiem chyba braku należytego rozpoznania predylekcji graczy gości. Oczywiście uderzenie Vestenickiego było piękne, ale tak naprawdę zacząłem się niepokoić tym wolnym, gdy zobaczyłem jak ustawia się do niego Lisak. Każdy, kto wcześniej analizował grę graczy gości /a ja analizowałem/, to musiał zauważyć, że Vestenicki z tego miejsca częściej uderza ponad murem w światło bramki, rzadziej robi wrzutkę. Tymczasem Lisak ustawił się bliżej swojego lewego słupka, gotując się do centry. Dla mnie był to sygnał, że chyba nikt nie ostrzegł naszego golkipera przed zwyczajami strzelca. Nie dam sobie głowy uciąć, że ustawienie się pół metra w drugą stronę, zapobiegłoby utracie gola - ale logika wskazuje na to, że dałoby większą szansę na obronę uderzenia. Tym bardziej, że Lisak był dziś w wybornej dyspozycji, a na dodatek niekiedy sprzyjało mu szczęście.
5/ i ostatnia uwaga - na ile rywal i siły na to pozwolą, musimy w rewanżu trzymać ich jak najdalej od naszej bramki. W pobliżu bramki są bowiem dosyć niebezpieczni z uwagi na częste próby gry z klepki, indywidualne wyszkolenie i wyuczone schematy.
Panowie - głowy do góry - sytuacja nie jest idealna, ale awans leży nadal na murawie, a dziś pokazaliście, że stać Was na wiele !. Uwzględniając wszystkie "okołomeczowe" okoliczności, GRATULUJĘ WAM tego występu !
PS. przepraszam, ale nie mogę tego zapomnieć. Gdybyście tak jak dziś zagrali z Jutrzenką, to III liga bylaby w Tarnowie od roku ...