Obrazek

Żużlowych wspomnień czar...

Speedway w tarnowskim jak i światowym wydaniu
Awatar użytkownika
Loramski_84
Posty: 1458
Rejestracja: 06 wrz 2009, 13:59
Lokalizacja: B-ko

Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: Loramski_84 »

Przydałby sie taki temat bo czasami mozna powspominac i podzielic sie roznymi wrazeniami itd z dawnych lat.Poza tym kilku uzytkownikow chcialoby miec taki temat.Wiec jesli nie macie nic przeciwko to Proszę bardzo....



Witam starych znajomych i młodszych forumowiczów. Czytam to forum i czytam, tylko czasu brakuje, żeby coś napisać, ale skoro zostałem wywołany w wspomnieniach wicka (Bioły ty lepiej wracaj do nas!) to i ode mnie kilka słów.
Co do meczu to zgadzam się że czas już a żeby dać szansę Hougaardowi i mam tez nadzieję że w końcu z pogodą będzie normalnie :) .

Marcus_Cleverly napisał/a:
Napis byl na prostej a znicze przed stadionem od strony parku.

Z tego co pamiętam to za pierwszym podejściem wieszaliśmy transparent na 1 wirażu i tam też stały znicze ;) i było pochmurno i wietrznie.
Co do innych wspomnień to można założyć jakiś mały temacik ;)
pozdrawiam

jaskółka
Posty: 306
Rejestracja: 22 lip 2009, 19:12
Lokalizacja: Tarnów

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: jaskółka »

Ja tylko chciałam pozdrowić starą brygadę wyjazdową :) Fajnie się z Wami jeździło będąc czasami jedyną kobitą na pokładzie :P

To były fajne czasy, to była fajna NASZA drużyna, chłopaki którym się CHCIAŁO... Eh... ale czas zapierdziela, to już ponad 10 lat... ;)
UNIA TARNÓW MANCHESTER UNITED

wicek
Posty: 238
Rejestracja: 25 maja 2010, 15:05
Lokalizacja: tarnow

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: wicek »

Witam Jaskolka jest tak jak mowisz, czas leci nieublaganie
Ja teraz siedze od 6 lat w Anglii i na zuzlu jestem sporadycznie oczekuje wlasnie 2 dzieci /blizniaki/:)
Chlopciu tez juz zonaty i dzieciaty tak samo jak Czorny......................

ech wrocilo by sie do tych beztroskoich czasow

pozdrawiam i dozobaczenia na 1 luku

McGregor
Posty: 96
Rejestracja: 08 wrz 2009, 20:41
Lokalizacja: Tarnów
Kontakt:

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: McGregor »

... temat dobry bo sobie można powspominać, choćby mecz w Lesznie sprzed nastu lat gdy Unie walczyły w sakramenckim błocie a sędzia drukarz wykluczył nam Grześka Rempałę za przejechanie dwoma kołami linii która była gdzieś tam 5 cm pod błotem, dobry mecz był, przynajmniej człowiek nie musiał się wstydzić drużyny patałachów bez ambicji
... jak widzę radosnego Krzysia, zrozpaczonego po każdym meczu Sebę, 1ligowego Pedersena, Jędrzejaka nie na beton, czy leczącego kontuzje Vaculika to się zastanawiam komu ja kibicuję, co to za drużyna ?, z nich wszystkich to jeszcze najbardziej podobała mi się postawa Marcina w ostatnim meczu, jego "k.... mać" po zerwanej taśmie w ostatnim meczu świadczy że mu zależało, ale mogę się mylić może tylko tak sobie bąknął pod nosem

Marcus_Cleverly
Posty: 1549
Rejestracja: 19 lut 2010, 20:21

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: Marcus_Cleverly »

Wtedy Grzesiek przejechal linie ktorej nie bylo :shock:
'' Jesteś tak dobry jak dobry był twój ostatni mecz ''

pit22
Posty: 137
Rejestracja: 25 lip 2009, 10:23
Lokalizacja: Tarnów

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: pit22 »

Czy mógł by ktoś dokładnie przybliżyć okoliczności sławnego występu Łukasz S. w Krakowie??

Czorny
Posty: 450
Rejestracja: 19 maja 2010, 10:32
Lokalizacja: Tarnów

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: Czorny »

maminnynick pisze:

8 lat temu na wyjazdach nawalony w trzy dupy spiewales :

Janusz kolodziej to ku*** i zlodziej"

albo tez inna bardziej wyrafinowana pioseneczke :
"Janusz pedal mecz nam sprzedal"

I teraz masz w ogole czelnosc wypowiadac sie na jego temat ???

Zamilcz , na wieki najlepiej !!!
Mimo stanu w jakim wtedy się znajdowałem pamiętam doskonale że to było 7 lat temu.

Czorny
Posty: 450
Rejestracja: 19 maja 2010, 10:32
Lokalizacja: Tarnów

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: Czorny »

A temat Łukasza to był szeroko kiedyś opisywany w szczególności przez Maryjana i Antyślączkę myślę że oni są jedynymi kompetentnymi osobami do referowania tej sprawy heheh.
Był też taki pamiętny wyjazd do Lublina kiedy zepsuł się autobus w drodze powrotnej.

chlopo
Posty: 33
Rejestracja: 25 maja 2010, 16:25

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: chlopo »

McGregor pisze:... temat dobry bo sobie można powspominać, choćby mecz w Lesznie sprzed nastu lat gdy Unie walczyły w sakramenckim błocie a sędzia drukarz wykluczył nam Grześka Rempałę za przejechanie dwoma kołami linii która była gdzieś tam 5 cm pod błotem, dobry mecz był, przynajmniej człowiek nie musiał się wstydzić drużyny patałachów bez ambicji...
Oj pamiętam ten mecz jak dziś, już cieszyłem się ze zwycięstwa a tu jeden "mądry" w tym błocie widział białą linię :shock: i mecz zakończył się remisem. Ten rok był wspaniały bo mimo remisu dojechaliśmy na wicemistrza Polski samymi wychowankami i Tonym, ehh
Czorny pisze: Był też taki pamiętny wyjazd do Lublina kiedy zepsuł się autobus w drodze powrotnej.
No ten wyjazd był... najdłuższy w kraju dla nas :mrgreen:. Był jeszcze jeden do Krosna i pamiętna akcja z Bambo.... (Bambo naszym najlepszym przyjacielem jest)

Czorny
Posty: 450
Rejestracja: 19 maja 2010, 10:32
Lokalizacja: Tarnów

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: Czorny »

Bambo miał więcej dziwnych akcji przważnie z Jaśkiem. To zaginęli w Lublinie, to sprawe w sądzie mieli za mecz w Krakowie, zawsze coś się działo z czarnym kibicem czarnego sportu! Ale zawsze wierzył w Unię "nie ukrywamy że jedziemy po zwycięstwo"!

Awatar użytkownika
Yoda
Posty: 3267
Rejestracja: 22 lip 2009, 19:56
Lokalizacja: Będzin

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: Yoda »

Czorny to nie ty czasem rok temu jak wracaliśmy z Rzeszowa na stacji benzynowej "kupiłeś" batonika za 500zł ?? :)

KoNiK
Posty: 2074
Rejestracja: 22 lip 2009, 21:09
Lokalizacja: Tarnów

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: KoNiK »

ja niestety w latach kiedy Unia jezdzila w 2 i 1 lidze nie moglem jezdzic na wyjazdy, wiele z nich znam jedynie z opowiesci, czynnie brac udzial zaczalem dopiero w momencie awansu do e-ligi. Wyjazd to zawsze bylo cos nowego, wspaniala atmosfera jednak w ekstralidze kibic juz byl bardziej izolowany od druzyny. W latach jak byla bieda to zawodnik byl na wyciagniecie reki, spokojnie mozna bylo znim porozmawiac pozniej niestety juz takiej wiezi miedzy zawodnikami a kibicami nie bylo ...
Pamietam jak Stanley z Tomkeim Budzikiem po meczach rozrzucali lay'sy w trybune :D
A tak wracajac do wyjazdow to jedyne co z "wyjazdowych" rzeczy pamietam w latach '90 chociaz juz nie wiele to jak pojechalem z tata na zawody do Machowej :lol: Bylem tam 2x z czego pamietam jak przez mgle 2 biegi ...
Pierwszy to jak zawodnik ( nie pamietam nazwiska ) charakterystyczny bialy kevlar 1 luk i powiozl tak trzech gosci ze wszyscy gleba po czym on sam na 2 luku wydzwonil ... drugie co pamietam z zawodow na tamtejszym torze to bodaj jakies juniorskie zawody z tego co pamietam to chyba bylo dosc mokro bo na srodku murawy stalo male jeziorko, jeden z zawodnikow zaliczyl upadek tak ze przelecial przez bande, zawodnik jadacy za nim ledwo go ominal po czym nie opanowal motoru i na prostej zaliczyl upadek dodatkowy smiech byl wlasnie jak jego mechanik biegl i sie na srodku murawy wyglebil na tym mokrym :P dodatkowa atrakcja zawodow bylo to ze startowali na flage bo w polowie zawodow braklo pradu ;]

JaGa
Posty: 4184
Rejestracja: 22 lip 2009, 15:54
Lokalizacja: East Green

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: JaGa »

Czorny pisze:A temat Łukasza to był szeroko kiedyś opisywany w szczególności przez Maryjana i Antyślączkę myślę że oni są jedynymi kompetentnymi osobami do referowania tej sprawy heheh.
Tak też było. Z tym, że Maryjan średnio się chce tu wypowiadać, ale się pogada i zobaczymy co da się zrobić. A co do drugiego ... pisze na tym forum, więc niech działa ;)

Deto
Posty: 81
Rejestracja: 23 lip 2009, 0:03
Lokalizacja: Tarnów

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: Deto »

Zgłaszam sie do odpowiedzi ;)

Żałuję, że w tamtych czasach nie byłem wyposażony w kamerę, bo byłby świetny materiał i beka na kolejne lata. No, ale było jak było i pozostały jedynie wspomnienia. Choć tak na poważnie to pamiętam, że było nam zajebiśćie wstyd, że jeśmy z Tarnowa.

Drajwer, po tym jak Hutnik w kilka/kilkanaście osób wjechał im do sektora przebiegł przez murawę i panicznym głosem zaczął wykrzykiwać swoje pretensje do różnych osób funkcyjnych, w tym chyba nawet do Tomasza Proszowskiego (nie mam pojęcia dlaczego do niego), że nie zapewniono im bezpieczeństwa :D Płacz, panika, generlanie gorzej niż baba.

Ale, że było mu chyba mało a nikt nie reagował na jego histeryczne krzyki, to Drajwi postanowił zaprotesować. Położył sie na torze niczym Adam Łabędzki (o ile dobrze pamiętam) na finale IMP kilka lat wcześniej.

Trybuna na Wandzie śmiała się strasznie, a my byliśmy z Antyślączką czerwoni ze wstydu niczym Kuba Kwaśny ;)

Generlanie nie ma co wspominaać, bo to wstyd i srom ;) ale generlanie smiechu później było duzo :lol:

Jak znajdę troche czasu, to moge coś jeszcze powspominać. Mam zresztą trochę biletów z tamtych lat, plakatów z różnych miast, itd. Mogę jee powrzucać na forum. Pzdr !

Prawda jest taka, że nie opuściłem żadnego wyjazdu od 2000 roku do połowy 2005 i tych wspomnień nikt nie odbierze. Widzę też, że i w tym temacie wpisują sie osoby, które tez pojawiały się na wyjazdach, więc pozdrawiam !


M&A on Tour ;)

Fajnie tez było jaak Drajwi mykał swoją beczka do Lublina ;) z Grzybem na pokładzie (o ile dobrze pamiętam) ;) ale były jaja ;) w przenośni i dosłowanie :P
Obrazek

Marcus_Cleverly
Posty: 1549
Rejestracja: 19 lut 2010, 20:21

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: Marcus_Cleverly »

I tak najlepszy w atrakcje byl wyjazd do Sosnowca :P


Adas Labedzki lezal w Camel Cupie w Gdansku :P

A co do speedwaya.Kiedy zaliczyliscie pierwszy w pełni świadomy wyjazd za Unia na zuzel ? nie liczac takich gdy byliscie malymi dziecmi podrozujac razem z rodzicami na mecze a takich osob na pewno było sporo.

Moj pierwszy samodzielny wyjazd to do Rzeszowa na derby 20 wrzesnia 1992 i nasze piekne zwyciestwo po genialnej jezdzie nieodzalowanego Simona Wigga.
Ostatnio zmieniony 26 maja 2010, 12:29 przez Marcus_Cleverly, łącznie zmieniany 1 raz.
'' Jesteś tak dobry jak dobry był twój ostatni mecz ''

Deto
Posty: 81
Rejestracja: 23 lip 2009, 0:03
Lokalizacja: Tarnów

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: Deto »

Marcus_Cleverly pisze:I tak najlepszy w atrakcje byl wyjazd do Sosnowca :P

A co do speedwaya.Kiedy zaliczyliscie pierwszy w pełni świadomy wyjazd za Unia na zuzel ? nie liczac takich gdy byliscie malymi dziecmi podrozujac razem z rodzicami na mecze a takich osob na pewno było sporo.

Moj pierwszy samodzielny wyjazd to do Rzeszowa na derby 20 wrzesnia 1992 i nasze piekne zwyciestwo po genialnej jezdzie nieodzalowanego Simona Wigga.
Kwiecień 1996. Wygrany mecz 52-38. O ile dobrze pamietam.
Obrazek

Awatar użytkownika
Loramski_84
Posty: 1458
Rejestracja: 06 wrz 2009, 13:59
Lokalizacja: B-ko

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: Loramski_84 »

KoNiK pisze:Pierwszy to jak zawodnik ( nie pamietam nazwiska ) charakterystyczny bialy kevlar 1 luk i powiozl tak trzech gosci ze wszyscy gleba po czym on sam na 2 luku wydzwonil ...
Bylem tam z tatą na tych zawodach i pamietam to zajscie troche przez mgle ale jednak.Nie wiem czy to nie byly (jesli oczywiscie mowimy o tych samych zawodach) jakies eliminacje IMP albo ZK.Ten gosc co o nim piszesz,w bialym kevlarze to nie kto inny jak Janusz Stachyra.Aaaaaa no przypomnialo sie napewno to byl rok bodaj 92' wtedy jozki jezdzily pod nazwa Stal - Westa.Stachyre postawilo w poprzek toru w srodku wirazu,zakrecil sie wokol wlasnej osi a w niego wjechali bodajze Kepa z Motoru i Musiolik chyba ze Swietochlowic i ktos jeszcze.Wszyscy zaliczyli glebe.

A pierwszy moj samodzielny wyjazd,bo tak to sie jezdzilo z roznymi ludzmi,to z sasiadem,z wujkiem,z tata,zaliczony byl busikiem (tu JaGa powinien pamietac,nie wiem czy nie grzalismy wtedy jakiejs weselnej) do Świętochłowic ale który to rok był to nie pamietam.Ogolnie wyjazdy,to glownie indywidualnie z racji tego ze nie mieszkam w Tarnowie.Wiec nie zawsze sie to ukladalo zeby jechac na organizowany wyjazd,choc i takich bylo wiele.

JaGa
Posty: 4184
Rejestracja: 22 lip 2009, 15:54
Lokalizacja: East Green

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: JaGa »

Loramski tak szczerze Ci powiem, że tego nie pamiętam czy to był Twój pierwszy czy nie, bo podpowiedz z cyklu "piliśmy weselną" ma się nijak. A to z racji tego, że na nie jeden wyjazd, na który jechaliśmy busem lała się weselna!! Dlatego chyba nie pomogę :P
Choć w sprawie wyjazdu właśnie busem i grzanie weselnej, w którym i Ty jechałeś (mam dowody na to) to był rok 2005, kiedy jechaliśmy do Częstochowy mecz wówczas wygrany, kiedy to powstała w drodze powrotnej szkółka ninja, bo wtedy wiedzieliśmy, że DMP 2005 będzie nasze. Opaski, w której też jechał kierowca, robiliśmy z serpentyn, których nam nie pozwolono wnieść i zrobiliśmy z nich też wyczesany ogon, który wystawał z busa przez szyberdach :D No i ta nieśmiertelna przyśpiewka, którą ciągnęliśmy od Czewy po Wojnicz non stop "Kocham! Kocham tylko ją ..."
A ogólnie sam wyjazd też był przedni. Sam wróciłem z wesela o 7 rano, coś koło 8-9 wyjazd był, to się ogarnąłem i wio. Pamiętam, że siedziałem "na kole" a za mną C. Tylko wsiedliśmy to buch jedna flacha. Gdy jechaliśmy na Westa po zaspanego K., który pamiętam przyleciał na zajezdnię uwalony twarożkiem, pękła jedna flaszka - dystans spod PWSZtki niewielki :P W ogóle cóż za przywitanie miał przez człowieka z Szopena ;) "K. choć do tyłu na śnaidanko" - i wio bania :lol: A potem do Wojnicza pyknęły kolejne dwie. I nie zapomnę jak wyciągam kolejną weselną ... i kolejną z plecaka, a C. przeciera oczy ze zdumienia i się mnie pyta czy ja tam mam studnię bez dna czy ki huj :lol:
A potem postój w Brzesku, by Cie zgarnąć i chyba wtedy wbiliśmy na jakieś wesele, gdzie nas poczęstowali placuchami :lol:

I tak w nawiązaniu do postu Jaskółki - wtedy A. uratowała nas od gejowskiego wyjazdu haha :D


To były czasy!! Dlatego żałuję, że towarzystwo dorasta i zmieniają się priorytety, bo pośmigał by jeszcze na takie wyjazdy, na których działo się dosłownie wszystko!!! ;)
Ale młodzi niech teraz grają w Tibie i inne pierdololo, zamiast serio oddawać serce, za coś co daje więcej satysfakcji niż jakiś tam level. Bo wspomnienia zostają na zawsze!!!

P.S.
W nawiązaniu do końcówki postu Deto - to pamiętam jak jechaliśmy do Czewy (2004) ową beczką z driverem i na autostradzie MAryjan i Antyślączka się z nami zrównali Haha tego zajeżdzania drogi nie zapomnę :D ku*** oni zawsze się kochali :D
A potem była przygoda z Rakowem 8-)

KoNiK
Posty: 2074
Rejestracja: 22 lip 2009, 21:09
Lokalizacja: Tarnów

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: KoNiK »

Czewa 2005 to wlasnie moj pierwszy wyjazd, atmosfera jak wyzej opisal Jaga byla nieziemska i dodatkowo nasi wygrali. Pamietam jak w MCP siedzielismy i czekalismy az przyjdzie sie ktos zapisac na ten wyjazd niestety ludzi bylo tylko na busa a ci co nie jechali jeszcze nas pytali " po ch... wy tam jedziecie " pozniej chyba kazdy zazdroscil ze w meczu gdzie mielismy polec z kretesem wygralismy i to nawet Jacus i G.R potrafili wygrywac biegi po 5-1.


z dawnych lat ale to bardziej mecze u siebie pamietam ze po meczu wyjezdzal traktor z platforma po czym cala druzyna pakowala na nia swoje motory, z tego co pamietam to chyba w ten sposob transportowano je na Azoty i myto ?!

JaGa
Posty: 4184
Rejestracja: 22 lip 2009, 15:54
Lokalizacja: East Green

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: JaGa »

KoNiK, zresztą to był pierwszy mecz fazy PO. Ludzie co się pytali po kiego tam jedziemy, byli podłamani tym, że chyba tydzień wcześniej w ostatnim meczu rundy zasadniczej, właśnie w Czewie dostaliśmy niezłe bęcki. Ale wtedy warto było jechać!!
Było to jeden z moich najlepszych wyjazdów, a tych no było sporo :D
Poza tym opis opisem, fotki znów przejrzałem ... no masakra, ale możliwość przeżycia tego ... to dopiero było coś ;)

Natomiast swój pierwszy wyjazd taki no powiedzmy, po którym aktywnie zacząłem uczestniczyć w życiu na Unii, bo to on zadecydował to był w 2003 do Rybnika. Wcześniejsze wyjazdy to były, ale generalnie takie na zasadzie "jedzie sobie fan na żużel". Od tego wyjazdu do Rynika zaczęło się typowe kibicowanie i śmiganie za Unią wszędzie. I trudno zapomnieć ten wyjazd. 2 autokary, masa samochodów. Z nami w autokarze jechał chyba Kamil Zieliński czy inny młody i siedział na schodach. Ekipa wyjazdowa strasznie nakręcona. % się lały, zabawa całą drogę do jak i w drodze do domu.
Ogólnie obsuwa przednia, bo dojeżdżamy autokarami na koniec próby toru. Zamieszanie jak nie wiadomo co. Do tego delikatne przepychanki z ochroną i policją. Niemal można powiedzieć panika. Nagle pamiętam ni z tego ni z owego stojąc przy ścianie tuż za Ch. odpaliłem zetkę. Wtedy wszyscy niesamowicie ryknęli i było słychać, że przyjechała Unia. Wtedy Rybnik coś tam pobuczał. Wpadliśmy w końcu na sektor i zaczęła się zabawa. A było nas wtedy w Rybniku spora grupa.
Nigdy nie zapomnę jak wraz z Cz. wskoczyliśmy na ogrodzenie, potem dołączyli inni i się ono tak troszku rozwaliło. Wtedy też Cz. niesamowicie rozciął sobie łąpę i krew ostro sikała. na szczęście miałem chusteczki i bandaż. Szybka operacja na sektorze i bawimy się dalej. Pamiętam jak wróciłem do domu upaćkany jego krwią, a mamuśka do mnie czy musieliśmy się lać w tym Rybniku? :lol:
Jeszcze w ogóle ten motyw, że ktoś petardy przemycił na sektor i odpalał je z ogrodzenia. Jedna, bez statecznika nie poleciała w górę lecz w bok :lol: Wparowała do parku maszyn i wleciała pod stojący motor jednego typa z Rybnika - już nie pamiętam kogo. Wszyscy się rozpierzchli, a ta tak pięknie urwała :lol:
Mecz niestety przegrany. Ale emocje przednie. Ta atmosfera przesiąknięta nienawiścią. Bluzgi z obu stron i to nie raz, nie dwa. To samo zresztą w Tarnowie. Jak coś tylko w łapę wpadło to długo nie czekało by sobie polatać :lol: Achhhh ....
W ogóle jeszcze niezapomniana droga powrotna z Rybnika wtedy ... mimo przegranej i faktu, że musimy z Wybrzeżem jechać w barażach, jakoś nas nie smuciła i zabawa trwała. Przed Tarnowem robimy stopa, gdzie jeden z NF dziubie taki o malutki ketchup, Czorny pamiętasz? :lol:
Wówczas długo nie odjeżdżamy, bo typ ze stacji zagroził, że jeśli ketchup się nie znajdzie to wzywa psy ...czy jakoś tak.
I chyba nawet wtedy powstał tekst "Wina ... miodu ... ketchup bo w ryj!".
Człowiek co prawda zmęczony fest, ale z bananem wracał do domu, bo klimat wyjazdowy sprawiał, że jeszcze bardziej chciało się za Unią jeździć, niezależnie od wyniku.

A tego typu hardcorowych wyjazdów było więcej. M.in. 2 dniowy wyjazd - w sobotę do Torunia (ten sponsorowany przełożony po śmierci JP2, kiedy i dymy z ochroną były), a potem w niedzielę do Leszna i ten niezapomniany przejazd radiolką w 13 osób :lol:
"Za co siedzisz? Za niewinność!" :lol:

Ale o tym to później :P


P.S.
Konik czy wtedy na tym wygranym wyjeździe do Czewy przypadkiem nie było akcji z W. jak pił z ... no właśnie nie pamiętam SilverCroiza z przyczajki i za zasłonką widział non stop mgłe? :lol: :lol:
HAhaha ale mi się szczegół przypomniał :P
Ostatnio zmieniony 26 maja 2010, 14:46 przez JaGa, łącznie zmieniany 1 raz.

lynx
Posty: 719
Rejestracja: 23 lip 2009, 19:46
Lokalizacja: trn/krk

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: lynx »

Loramski_84 pisze:jakies eliminacje IMP albo ZK.Ten gosc co o nim piszesz,w bialym kevlarze to nie kto inny jak Janusz Stachyra.Aaaaaa no przypomnialo sie napewno to byl rok bodaj 92' wtedy jozki jezdzily pod nazwa Stal - Westa.Stachyre postawilo w poprzek toru w srodku wirazu,zakrecil sie wokol wlasnej osi a w niego wjechali bodajze Kepa z Motoru i Musiolik chyba ze Swietochlowic i ktos jeszcze.Wszyscy zaliczyli glebe.
to był jakiś ćwierćfinał ZK, albo eliminacje
Zdaje sie bieg nr. 4, Stachyra wyluczony, Musiolik reprezentował Rybnik, a MArek Kepa z Lublina nie pojawił się po tym wypadku już na torze tego dnia

jaskółka
Posty: 306
Rejestracja: 22 lip 2009, 19:12
Lokalizacja: Tarnów

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: jaskółka »

JaGa pisze:A tego typu hardcorowych wyjazdów było więcej. M.in. 2 dniowy wyjazd - w sobotę do Torunia (ten sponsorowany przełożony po śmierci JP2, kiedy i dymy z ochroną były),
kanapkowi złodzieje!!! ;)

Awatar użytkownika
Loramski_84
Posty: 1458
Rejestracja: 06 wrz 2009, 13:59
Lokalizacja: B-ko

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: Loramski_84 »

JaGa pisze:Loramski tak szczerze Ci powiem, że tego nie pamiętam czy to był Twój pierwszy czy nie, bo podpowiedz z cyklu "piliśmy weselną" ma się nijak. A to z racji tego, że na nie jeden wyjazd, na który jechaliśmy busem lała się weselna!! Dlatego chyba nie pomogę :P
Choć w sprawie wyjazdu właśnie busem i grzanie weselnej, w którym i Ty jechałeś (mam dowody na to) to był rok 2005, kiedy jechaliśmy do Częstochowy mecz wówczas wygrany, kiedy to powstała w drodze powrotnej szkółka ninja, bo wtedy wiedzieliśmy, że DMP 2005 będzie nasze. Opaski, w której też jechał kierowca, robiliśmy z serpentyn, których nam nie pozwolono wnieść i zrobiliśmy z nich też wyczesany ogon, który wystawał z busa przez szyberdach :D No i ta nieśmiertelna przyśpiewka, którą ciągnęliśmy od Czewy po Wojnicz non stop "Kocham! Kocham tylko ją ..."
A ogólnie sam wyjazd też był przedni. Sam wróciłem z wesela o 7 rano, coś koło 8-9 wyjazd był, to się ogarnąłem i wio. Pamiętam, że siedziałem "na kole" a za mną C. Tylko wsiedliśmy to buch jedna flacha. Gdy jechaliśmy na Westa po zaspanego K., który pamiętam przyleciał na zajezdnię uwalony twarożkiem, pękła jedna flaszka - dystans spod PWSZtki niewielki :P W ogóle cóż za przywitanie miał przez człowieka z Szopena ;) "K. choć do tyłu na śnaidanko" - i wio bania :lol: A potem do Wojnicza pyknęły kolejne dwie. I nie zapomnę jak wyciągam kolejną weselną ... i kolejną z plecaka, a C. przeciera oczy ze zdumienia i się mnie pyta czy ja tam mam studnię bez dna czy ki huj :lol:
A potem postój w Brzesku, by Cie zgarnąć i chyba wtedy wbiliśmy na jakieś wesele, gdzie nas poczęstowali placuchami :lol:
O tej Czewie jak piszecie to faktycznie teraz kminie.Weselna sie lala jak skurwisyn.C.po schodach wchodzil do jednej z knajp w Brzesku na czworakach po tym wyjezdzie zeby sie dobic.Przyspiewki pamietam (Drajver to kondon kondon kondon - ale nie powiem czy to bylo akurat na tym wyjezdzie czy innym) hehehe :) A te moje pierwsze Swietochlowice to,faktycznie nie wiem czy Ty byles ale wtedy jechal busik,zlozony glownie z powstajacego wtedy Fan Clubu NetF@ns tak pozniej jebanego za bratanie sie wiadomo z kim na innych forach hehehe.NetF@nsy to tez temat do dyskusji ale moze o tym pozniej.A czy w tej Czewie nie bylo czasem drugiej Pani A. ? Kiedys pisala na forach Unii.Bo mam zdjecie i ona na nim jest,ktora z tego miejsca pozdrawiam jesli to czyta.

Ejjjj dzialo sie a teraz,baba,dzieciak,robota i brak czasu !!!! Ale jeszcze nie raz ;)

McGregor
Posty: 96
Rejestracja: 08 wrz 2009, 20:41
Lokalizacja: Tarnów
Kontakt:

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: McGregor »

... mój pierwszy wyjazd to pamiętny dla mnie rok 1985, wogóle był to pierwszy rok kiedy to dowiedziałem się co to żużel i może dlatego wywarł na mnie niezatarte znamię ;),
wyjazd był do Częstochowy, autobusem zakładowym Zakładów Azotowych, w miłym gronie, młody byłem to alkoholu nie kosztowałem, ale podniosła atmosfera wyjazdu też mi się udzielała,
z meczu pamiętam że naszym niespecjalnie szło poza Marianem Wardzałą, który wtedy nieźle wymiatał, ciekawe były zwłaszcza dwa ostatnie wyścigi kiedy to dziwnym trafem karta się odwróciła i mimo że w ostatnim musiałoby być 5:0 by Unia wygrała to jednak cuda się zdarzają, w tamtych czasach poprostu szczęściu trzeba było pomóc ;),
start do ostatniego wyścigu i nasi w plecy na 1:5, ale na 2 okrążeniu przewraca się zawodnik gospodarzy (niegroźny uślizg, wstał otrzepał się i zszedł z toru), jedziemy na 3:3, kolejne okrążenie, prowadzący Kafel z wdziękiem kładzie się na torze ;)
gość siedzący obok mnie założył się w połowie meczu że jak wygramy to rozwali swoje fajne nowe okulary przeciwsłoneczne (takie szpanerskie były), niestety przegrał ale koniec końców okularów nie rozwalił bo stwierdził że mecz był sprzedany i się nie liczy ;)
kolejnego z wyjazdowiczów zatrzymała ochrona bo z radości skacząc po ławce nieopatrznie ją połamał, jakoś udało mu się sprawę załagodzić i w komplecie wracaliśmy do domu, w drodze przez miasto tubylcy obrzucili autobus kamieniami ale i tak mi się podobało, były emocje, były nerwy, była radość po ostatnim biegu
... ech wyjazdy rządzą się innymi prawami niż mecze na miejscu, po każdym jest kupa wspominek, a i atmosfera zupełnie inna, ostatni raz na wyjeździe byłem kilka lat temu i szczerze mi tego brakuje, mam nadzieję że jeszcze się kiedyś się na coś takiego załapię ;)

JaGa
Posty: 4184
Rejestracja: 22 lip 2009, 15:54
Lokalizacja: East Green

Re: Żużlowych wspomnień czar...

Post autor: JaGa »

jaskółka pisze:kanapkowi złodzieje!!! ;)
O moja droga, rozchodziło się nie tylko o kanapki, ale też i o pewne przypadki bezpodstawnego pałowania. Ale działo się i potem na trybunach, jak i przy wychodzeniu, a potem jeszcze i na mieście :D

Loramski, a owszem wtedy też w busie leciały teksty na drivera. M.in. wspomniany kondom, jak i "Chciałem być pantoflarzem. Chciałem zmyć tatuaże ..."

Pani A. żyje i ma się dobrze. Jak znajdę całość tych fotek to oblukam, bo może i była. Choc z tego co pamiętam, wówczas K. powiedział, że to ona nas ratuje przed gejowskim wyjazdem, na co jej chłop S. ze złamaną ręką się brechtał. Ale potem na zgodę dostali by przypozować moje wypasione "małe" okularki.
A Ciebie Loramski pamiętam z tego wyjazdy dlatego zajebiście, bo non stop w czapce siedziałeś i co chwilę kukałeś do tyłu co to tam się takiego dzieje :D

ODPOWIEDZ